Dokładnie. W 1985 / 86 i 87 był nominowany do oskara! 3 lata z rzędu (za pierwszym razem dostał) i wszystkie trzy filmy są nieznane a oskarowe. Mają po kilkaset (raptem) głosów na filmwebie... przedziwne.
Oscary akurat o niczym nie świadczą. Kiedyś może i faktycznie coś znaczyły, ale dziś to zwykłe komercyjne ścierwo. Tę śmieszną statuetkę ma Julia Roberts, a nie ma jej Rysiek Burton na przykład. I co to znaczy nieznany? Ktoś kto interesuje się kinem zna tego aktora nie od dziś. A reszta, cóż... dalej niech ogląda nicość.
To, że Julia ma - może oznaczać również słabą konkurencję w jej roku, a inni mogą mieć pecha trafiając na silne zestawienia. Na to zbiega się wiele okoliczności. Mimo wszystko 3 filmy oskarowe i zero rozgłosu, to dość rzadki przypadek.
dla mnie ona jest przede wszystkim aktorem, a nie "gwiazdą". Nie potrzebuje tego całe blichtru wokół, tych okładek w kolorowych magazynach itp. Wydaję mi się, że większość kojarzy go z twarzy, zna go z jego ról, ale nie zna jego nazwiska. Nie sądzę żeby mu to przeszkadzało :P
poza tym uwielbiam go, jest wszechstronny, magnetyczny, trochę szalony
Kiedyś, to znaczy kiedy? Bo Rysiek Burton zmarł "dawno temu". Nie wiem, czy w ogóle widziałeś, za co Roberts dostała Oscara. Chyba, że nie oglądasz filmów z po 1999, "to już nie to kino". Oscara ma też "Największe widowisko świata" i "W 80 dni dookoła świata". Oscara dostał "Rocky" i to za rok 1976. Więc jeśli te nagrody kiedykolwiek naprawdę coś znaczyły, to myślę, że właśnie teraz się to dzieje.
Coś w tym jest. Do tej pory kojarzyłem go raczej z drugoplanowych ról. A teraz widzę, że w latach 80. obsadzano go w głównych rolach i trochę tych filmów się znajdzie. Coś mi się widzi, że będzie co nadrabiać ;)