Kinematografię jeżeli chodzi o męskie rolę w kinie, można podzielić na dwie. Przed Brando i po
Brando.
Absolutnie fenomenalny aktor ! I nie obchodzi mnie jaki był prywatnie, a zdania są na ten temat
podzielone. Ja oceniam go tylko i wyłącznie za role w jakich grał ! Role takie jak w "Tramwaju ..." to
fenomen w jego wykonaniu.
Całkowicie podzielam Twoją opinię! Brando dla kina zrobił niebywale dużo i to ot tak - zwyczajnie od niechcenia - przychodził i grał, ale jak grał!
Miał niesłychany talent, charyzmę i umiejętność budowania postaci wielowymiarowych - być może właśnie dlatego, że sam miał złożoną osobowość, niełatwy start w życie...
Wydaje się, że swoimi zdolnościami wyprzedzał mu współczesnych, chyba tylko Clift mu dorównywał...
Dopełniłaś mojego posta idealnie. Obecnie chyba tylko Jack Nicholson zbliża się poziomem do Brando. Dodam tylko, że aktorzy zagrali razem w Przełomach Missouri i nie darzyli się sympatią tak w filmie jak w życiu prywatnym.
Akurat ten film z Brando nie przypadł mi do gustu, mimo że role obu panów były bardzo dobre. Cóż wielu aktorów twierdzi, że wzoruje się na Brando ale faktycznie Jackowi do niego najbliżej.
Faktycznie nie był za fajny, ale role bardzo mi się podobały, obie ! Polecam z nim Ptaki bez gniazd. Genialny tam jest zresztać pozostali w tym filmie również.
Oglądałam :), film fenomenalny - wszystko co najlepsze w T. Williamsie + kapitalny Brando i Magnani.
Czasami do niego wracam istne dzieło sztuki !!!!! T.Williams mówi samo za siebie Kotka na gorącym blaszanym dachu też świetny.
Niewielu było co mu dorównywało wszechstronnością.
Ale kilka osób się znajdzie np: Paul Newman, Jack Nicholson, Dustin Hoffman, De Niro.
Każdy z nich w młodości błyszczał i co najmniej przez trzy dekady byli świetni i wszechstronni.
Nicholson, Hoffman, De Niro, aktorzy świetni, ale też powtarzający się w swoich rolach, co nie można powiedzieć już o Marlonie. Fiennes, Day Lewis, to aktorzy, którzy są bardzo zbliżeni do gry Brando. Tworzą postacie bardzo wyraziste, zmiana dykcji, akcentu, modulacji głosu, co rozróżnia ich styl gry. U De Niro, Nicholsona, Hoffmana tego już nie widać.
Brando był genialnym aktorem, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. I prawdopodobnie najważniejszym. Wprowadził do kinematografii naturalność gry aktorskiej (co najbardziej widać w jego pierwszych filmach). Miejsce 16. w rankingu filmwebu to skandal, powinien być w pierwszej piątce.
Jest wielu aktorów nie będę podawał nazwisk, bo mogę czasami kogoś urazić nazwijmy ich X czy Y i mów się o nich ten był dobry, a tamten bardzo dobry. Skoro oni byli tacy, to jakim aktorem był Brando ? Chyba trzeba by stworzyć nawą kategorię.
Ranking Filmwebu ? Od dawna nie zwracam na to uwagi. Ja mam swój ranking w głowie, to mi wystarczy. A ten kto ma choć trochę pojęcia o kinie, wie kto to był Brando i co wniósł do kinematografii.
Genialny aktor, jak dla mnie nie było i nie będzie lepszego. Też nie pojmuje dlaczego tak wiele osób ocenia go przez pryzmat życia prywatnego.
A ja rozumiem, komik który zdradzał żonę np. albo molestował dzieci też nadal będzie ciebie śmieszył bo dowiedzeniu się co robił w wolnym czasie?
Na filmwebie mamy oceniać filmy i umiejętności aktorów, a nie ich życie prywatne. Czy fakt, że ktoś zdradza żonę ma wpływać na nasz odobiór gry aktorskiej? Nie zrozum mnie źle, nie pochwalam zdrad, ale to jest po prostu śmeszne. Większość aktorów ma nieustabilizowane życie prywatne, Brando nie był jakimś wyjątkiem.
A ja nadal nie rozumiem dlaczego niektóre osoby to robią. Gościu nie żyje, więc rozpamiętywanie błędów jakie popełnił jest IMO bez sensu. Ale cóż, każdy ma prawo do własnej opinii.
Brando w swoich najlepszych latach kreował postacie pomnikowe, wielkie, ważne, wielowymiarowe. Najwięksi byli w niego zapatrzeni. Widziałem w komentarzach, że Pacino, że De Niro, Nicholson mu dorównują. Nie wydaje mi się. Mówi się że laur najlepszego aktora od Brando przejął De Niro i on jest najlepszym współczesnym aktorem - nie jest to jednak ten sam poziom. Brando eksperymentował ze swoim wizerunkiem, podejmował zróżnicowane role na przestrzeni czasu (od statecznego szefa mafii, czy podrywacza-oszusta z antywesternu, przez zagubionego zbuntowanego młodzieńca, po lekko zniewieściałego naukowca + wybitne role w wielu klasykach), gdy De Niro skojarzymy zawsze z poważnym gangusem/policjantem, a Nicholsona z postaciami zwariowanymi, albo ostatnimi mendami. Myślę że właśnie przekrój ról jest decydujący i jest to moim zdaniem właściwa wykładnia kunsztu aktorskiego.