PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=108150}

W stronę morza

Mar adentro
7,7 24 027
ocen
7,7 10 1 24027
7,8 13
ocen krytyków
W stronę morza
powrót do forum filmu W stronę morza

Problematyka eutanazji zdawałoby się głęboko trafia w istotę rzeczy. Jakże cieńka jest jednak granica między kinem psychologicznym a propagandowym...

W filmie dało się wyczuć misterną konstrukcję przeciwstawieństw. Oto po jednej stronie znajdujemy inteligentną aktywistkę, walczącą o prawo do "godnej śmierci", po drugiej - bratową chorego, w pełni oddaną, lecz "nazbyt prostą" by do końca zrozumieć istotę problemu. Tu śledzimy losy mądrej prawniczki, która przez rozum i serce odnajduje pełne zrozumienie dla woli samobójstwa, tam zaś pojawia się Rosa - infantylna kobieta, która zdecydowanie opiera się idei wspomaganej śmierci, dopiero po dłuższym czasie dojrzewa do jej akceptacji...

Wreszcie najbardziej jaskrawe przeciwieństwa obserwujemy w osobie głównego bohatera, prawdziwego mędrca - pełnego wrażliwości i stoickiego dystansu do życia oraz księdza, również od lat sparaliżowanego, który w trakcie próby przekonywania przyszłego samobójcy zdolny jest tylko do płytkiej retoryki zaczerpniętej z seminaryjnych salek wykładowych. Kontrastem jest także apodyktyczny brat chorego, niezdolny do zwykłej rozmowy, za tp pryncypialnie traktujący nienaruszalność życia.

Przyznam, że początkowo sam dałem się złapać na haczyk. Kto nie dostrzeże w tym filmie (skądinnąd bardzo dobrze zrealizowanym!) delikatnej sieci psychologicznej, musi wpaść w zastawioną pułapkę: "życie jest prawem, a nie obowiązkiem" (hasło kilkakrotnie przewija się w różnych kontekstach fabuły). To hasło, jak się podskórnie wyczuwa, jest właśnie tym naczelnym przesłaniem filmu, który przez to staje się dziełem ideologicznie zaangażowanym. Niemniej wysoko oceniając przedstawienie wątków psychologicznych i wspaniałą grę aktorów, ważam film za wart obejrzenia.

sz_adam

Amenabar przedstawił dość oczywistą prawdę - ludzie prości są konserwatywni, ludzie myślący, o otwartych umysłach - liberalni. Konstrukcja przeciwieństw jest łatwa do zauważenia i według mnie bardzo trafna. Oczywiście zrobiłem wielkie uogólnienie, być może reżyser również przedstawił postaci zbyt stereotypowo, ale raczej trafnie.

sz_adam

aha, powiedz mi jeszcze, czy zawsze przesłanie filmu nazywasz "pułapką"?

spin_doctor

W moim odczuciu taki schemat, że tylko ludzie prości bronią wartości bezwzględnych, kryje w sobie nie tylko duże uproszczenie, ale i wyraźną tendencyjność. Czy przesłąnie zawsze jest pułapką? Wiem co masz na myśli i przyznam, że zmusiłeś mnie do głębszego zastanowienia się nad tym. Myślę, że pułapka kryje się tam, gdzie pewne treści natury ideologicznej próbują być przemycone pod płaszczykiem ukazania ludzkich dramatów w taki sposób, aby widz sam bezkrytycznie poparł stawianą tezę.

sz_adam

Każdy film, który ma coś do przekazania, jest naznaczony poglądami jego reżysera. Nie da się zrobić filmu neutralnego światopoglądowo na taki temat. Ty w swoich komentarzach wyrażasz swój punkt widzenia. Amenabar wyraził swój i zrobił to we wspaniały sposób. A co do korelacji między prostotą, a obroną "wartości" jaką jest wg Ciebie pseudożycie w ciągłym cierpieniu, to łatwo ją chyba zauważyć. Kto jest najbardziej przeciwny eutanazji? Rodzina radia maryja i wyborcy pis.

spin_doctor

Czasem jak ktoś zrobi film to aż trudno zauważyć, że ma on swoją stronę wizualną i muzykalną, a ponadto scenariusz, reżyserię, grę aktorów, montaż i inne takie banały. Szczególnie wtedy, gdy wszyscy starają się przyczepić "wymowy ideowej". Ludzie, filmów przeważnie nie się po to, żeby dokopać radiomaryjnym czy liberałom.

ocenił(a) film na 8
sz_adam

Mi się wydaje że reżyser zrobił ten film na zasadzie kontrastu, chodzi mi o to że bratowa i ogólnie rodzina Ramona czuli... Kochali sparaliżowanego tak... bezinteresownie, nie przeszkadzało im to że jest dla nich problemem. Główny bohater był wrażliwy na przyrodę, muzykę, był bardzo emocjonalny ale... czy on potrafił kochać? Bardem pokazał człowieka z jednej strony mądrego i wrażliwego a z drugiej kogoś kto zdaje się nie zauważać cierpienia bliskich... dziwna to była postać ale rola fenomenalna. Z jakim spokojem i z jaką lekkością wyrażał swoje poglądy. Choć jestem przeciwny takiej śmierci to bardzo polubiłem tą postać.

użytkownik usunięty
Kupisz14

Niestety, dałam tylko 6 gwiazdek, ponieważ uważam że to jest bardzo ale to bardzo zmarnowany temat. Za dużo moralizatorstwa, naprawdę za dużo. Po co kolejny elaborat o eutanazji? Czy nie można było skupić się wyłacznie na postaci głównego bohatera, na jego relacjach z innymi, na jego cierpieniu i przemyśleniach, żeby przedstawić dramat osoby uwięzionej w ciele i przerażonej zbliżającym się odejściem? Czy trzeba tak nahalnie pouczać? Całe to kazanie o ewolucji sumienia i jednocześnie twierdzenie, że człowiek to tylko ciało, tkanki? Po co? To przeciez zabija jakąkolwiek chęć przemyśleń, rozważań! "Każdy film, który ma coś do przekazania, jest naznaczony poglądami jego reżysera. Nie da się zrobić filmu neutralnego światopoglądowo na taki temat." - niekoniecznie. Nie zgadzam się ze Spinem. Mozna ukazać problem nie będąc (przepraszam za wyrażenie) upierdliwie nachalnym w wyrażaniu swoich poglądów. Można skupić się na samym bohaterze, jego wnętrzu, motywacjach, przezyciach. Jasne, że zawsze jakiś światopogląd przeniknie do treści, ale tutaj wydaje mi isę, że w ogóle tego przecieku nie tamowano, on (światopogląd) zwyczajnie lał się pełnym strumieniem. Zobacz, Spin, jak problem przemocy pokazany jest w "Cześć Tereska". Tam nie masz takiej cholernej nachalności. Mnie osobiscie postawa tego rodzaju, co w SM, zniechęca do zagłębiania się w cokolwiek, po prostu od razu jestem na nie, bo odrzucają mnie moralizatorskie czytanki. A przecież film o eutanazji powinien zachęcać do rozważań, nie do nich zniechęcać:(

Główny bohater w ogóle nie wzbudził mojej sympatii, ponieważ uważam że myślał głównie o sobie. Rozumiem, że chciał skrócić swoje cierpienie i umrzeć " z godnością", ale czy jak mógł namawiać bliskich żeby go zabili???? Czy nie przyszło mu do głowy, jak oni będą potem z tym żyć - z faktem, że zabili drugiego człowieka? Nie, bo najważniejsze żeby on sam miał "święty spokój". Nie wazne co będą czuć inni, co się z nimi stanie, jak bardzo ta cała sytuacja zniszczyła ich dusze i serca.


"ludzie prości są konserwatywni, ludzie myślący, o otwartych umysłach - liberalni." - to jest nie żadna "prawda oczywista", lecz zwykły stereotyp. Światopogląd konserwatywny lub liberalny nie ma nic wspólnego z wykształceniem i poziomem intelektualnym. Inaczej Wandę Półtawską, Karola Wojtyłę (jako autora, nie jako papieża), księdza Twardowskiego i całą masę im podobnych uznajmy za "prostych" w przeciwieństwie do np. Dody, Madonny i innej "myślącej" elity. Otwartość umysłu i myślenie nie wyraża się w byciu liberalnym lub nieliberalnym, ale w unikaniu wszelkich uproszczeń i stereotypów oraz uogólnień.

użytkownik usunięty
Kupisz14

Ale mimo wszystko jestem pod wrażeniem gry Bardema, nie przeczę że to była bardzo trudna rola :)

W pełni popieram głos Lorinny. Nachalna indoktrynacja jest środkiem destruktywnym - zarówno dla sztuki, jak i dla kreatywnego myślenia. Oczywiście spotyka się ją w filmach o różnym pokroju światopoglądowym, jednak w każdym przypadku może ona tylko zniechęcać do postawionej i bronionej tezy. Dla mnie również o wiele ciekawsze byłoby wejście do wnętrza tego jednego bohatera i obserwacja całego problemu "od środka". Z pewnością niosłoby to szczególny ładunek emocji i przemyśleń...

ocenił(a) film na 8

Ciekawa wypowiedz, zmobilizowałaś mnie nią żeby jeszcze raz obejrzeć ten film. Ale jak dobrze sobie go przypominam to masz dużo racji.

ocenił(a) film na 9
sz_adam

wg mnie 9. odstawię na bok dyskusje nt nachalności przesłania filmu. Powstrzymałbym się także od zbędnej próby skomplikowania tegoż przesłania bo film w rzeczywistości nie ma żadnego ukrytego drugiego dna. Myślę że reżyser dosyć jasno dał do zrozumienia po której stronie barykady odnajduje swoją osobę. Czy zgadzamy się z nim czy nie to już jest kwestia naszego sumienia i przekonań a to jak wiadomo jest kwestia indywidualna. Co do samego filmu - rola bardema doskonała, piękne zdjęcia, świetna muzyka no i historia opowiedziana z pasja - to decyduje o sukcesie filmu. Oczywiście miejscami drażniący był fakt przedstawienia bohatera jako mędrca "widzącego więcej" ale może rzeczywiście ludzie przykuci przez niemal 30 lat do łóżka mają prawo do takiej postawy ponieważ nabierają innego spojrzenia na świat, mogą przyjrzeć mu się niejako z boku? Amenabar widocznie zafascynowany jest też motywem dwojga ludzi z szansa na miłość która tak naprawdę nigdy się nie spełni (wcześniej np "Otwórz oczy"). Nie doszukujmy się ukrytych znaczeń, "pułapek" i tym podobnych, to nie "Matrix". Film jest prosty w przesłaniu ale tak naprawdę każdemu widzowi stawia pytanie na które trzeba sobie samemu odpowiedzieć.

użytkownik usunięty
neetsprings

Wg mnie ten film nie miał "nachalnego" przesłania i przesadnego moralizatorstwa. Wręcz przeciwnie. Ale może dlatego tak myślę,ponieważ ja się racjonalnie z nim zgadzam i mną emocje nie targały? W dodatku przesłania są podane w niezwykle lekkiej formie, dlatego wielu widzów słusznie zauważa, że film jest ciepły, spokojny i przyjemny?! w oglądaniu, mimo wszystko. Fajnie, że niemartyrologiczny.
Lorinna pisze: "Mozna ukazać problem nie będąc (przepraszam za wyrażenie) upierdliwie nachalnym w wyrażaniu swoich poglądów. Można skupić się na samym bohaterze, jego wnętrzu, motywacjach, przezyciach."
Ależ właśnie to zrobili! Pokazali, co myślał i czuł przez ponad 28lat! O czym niby mieli mówić? Jak?
Dalej: "Główny bohater myślał głównie o sobie. Rozumiem, że chciał skrócić swoje cierpienie i umrzeć " z godnością", ale czy jak mógł namawiać bliskich żeby go zabili????" No, chyba jednak nie rozumiesz...Jak człowiek jest uzależniony od innych po całej bandzie, to inaczej swojej woli nie może egzekwować niż wprost, chowając poczucie wstydu i godności do kieszeni. Może co najwyżej przy tym silnie obstawać i nadawać temu łagodny wyraz, co też robił. Ale nie pomogło ;p
Film ładny. Aktorka grająca Julię, pani Belén Rueda, bardzo mi się kojarzyła z nahyrdożelowaną w wargach, zaimplantowaną w piersiach mamą Serrano i ciężko mi było być ponadto.
Bliscy, którzy kochali Ramona Sampedro, mimo jego prawie 30-letnich! nagabywań i próśb o podanie mu możliwości zabicia się, nie zrobili tego. Bóg, konserwatyzm, myślenie o swoim właśnie sumieniu (każdy myśli o sobie Lorinno), etc. utrzymywały Ramona w tym "piekle za życia". To on nie mógł się z tym pogodzić i to on zadecydował o wszystkim. Niewiele to się różni od sprzedawcy sznurów, który nie wie do czego to narzędzie wykorzysta nastolatek. Tu: otoczenie Ramona blokowała świadomość prawdy, nie dawała błogiego braku odpowiedzialności za śmierć. I nie chcieli mu "pomóc". Dobrze, że chociaż Rosa zrozumiała odmienność swego wyobrażenia wsparcia od wizji Ramona i, dzięki prawdziwemu uczuciu, wykazała się taką empatią, że nie tylko spojrzała na sprawę inaczej, ale zrozumiała ją i podjęła praktyczne działania. Najwyższy akt miłości, jaki mogła mu ofiarować. "Pułapką" jest to, że mimo -wydawać by się mogło oczekiwanego- scenariusza, była to przyziemna ona a nie światła Julia.

ocenił(a) film na 10

Całkowicie się zgadzam.
'Nachalne przesłanie'? Nachalnie byłoby, gdyby w filmie pokazano, jakie
oblicza ma czasem śmierć. Chodzi o takie sytuacje, gdy cierpiący człowiek
wyzywa najbliższych za to, że ci nie chcą mu pomóc w zakończeniu życia, gdy
przeklina boga - będąc człowiekiem głęboko wierzącym - za mękę, na którą
został skazany, a której nie łagodzą nawet opiaty.
W takich sytuacjach myśli się o sobie, o swoim ciele i tkankach. Nie ma w
tym nic dziwnego. Należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rolą głównego
bohatera było żyć, cierpiąc, tylko po to, żeby ktoś miał spokojne i czyste
sumienie?

Film głęboki i prawdziwy. Życie to prawo, nie obowiązek.

PS Sprawdź znaczenie słowa martyrologiczny

użytkownik usunięty
tuwxyz

Każde dzieło sztuki jest ideologicznie zaangażowane - gdyby było inaczej, sztuka stałaby się pustą formą. Szkopuł w tym, czy artysta jest świadom ideologicznego uwikłania, czy nie. Amenabar jest i dlatego jego filmy się bronią, można z nimi dyskutować.
Poza tym całe to religijne moralizatorstwo (bo nie o etykę tu przecież chodzi) jest tak na wyrost i tak komiczne... wszak jeżeli ktoś chce zakończyć swój żywot, to go zakończy - sam czy z pomocą innych. I tak jak nie ma żadnych podstaw etycznych do krytyki samobójców doszłych czy niedoszłych, tak samo w przypadku wspomaganego samobójstwa. Tutaj jednak ciągle rządzi zabobon.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones