No się wzięłam i obejrzałam. Łatwo nie było. Może Amerykanie powinni jednak zdjąć łapy ze współprodukcji azjatyckich, bo ich udział chyba jedynie odejmuje z poziomu filmu. Zarówno na polu scenariusza, jak i nawet scen walki, nie pozostawiając w zasadzie niczego wartego uwagi. Może chociaż jakieś krajobrazy do pooglądania, ale nie. Troszkę szkoda mi było stłamszonego talentu azjatyckiej części aktorów, szczególnie Uwaisa, bidula ciągle dostawał łomot. Jakbym mogła dać ocenę (jeszcze nie ma takiej opcji, bo niby premiery nie było?), to bym pitolnęła trójczynę. 3/10
Zgadzam się. Według mojej, subiektywnej oczywiście, oceny to chyba aktualnie dwóch najlepszych kopaczy. Sceny walk były wogóle fajne, ale ta z ich udziałem wybijała się jeszcze ponad pozostałe. Stara, dobra szkoła bez udziwnień, tych cholernych lin i szybkich montaży ukrywających tak naprawdę brak umiejętności sztuk walki aktorów. Fabuła nie powala jak to w filmach tego rodzaju, ale za same walki należy się dodatkowy plusik.
Zgadzam się w pełnej rozciągłości. Amerykanie oczywiście musieli spieprzyć scenariusz i przez to tak naprawdę nikt się dobrze nie pokazał, a przecież każdy z nich naprawdę potrafi się bić. A o Yanin już nie wspomnę. Od kilku lat w niczym dobrym nie grała od czasów premiery Chocolate, że ludzie już zdążyli o niej zapomnieć to jeszcze tutaj ta wspaniała rola... Zawiodłem się, ale z drugiej czego mogłem się spodziewać. Gdy amerykanie maczają swoje paluchy to taki właśnie jest efekt.
tak szkoda bardzo ,że nie dali się wykazać JeeJa Yanin ,której niestety potencjał zmarnowali. Po Chocolate zagrała jeszcze w Du Suay Doo/Raging Phoenix, który mi się bardzo podobał.
Jeśli nie oglądałeś to polecam.
Oglądałem z nią wszystkie produkcje kręcone w Tajlandii. Gdyby ona, tak jak Tony Jaa pozostali w swoim kraju byłoby o wiele lepiej dla nich i dla kina muay thai.
Po prostu bohaterowie za łatwo ją wykończyli. Miałem nadzieję że trochę dłużej napsuje im krwi
Dzięki za polecenie co prawda nie jestem fanem takiego kina, chociaż dla niektórych aktorów/aktorek robię wyjątki ;)
ja ostatnio sobie odświeżyłem Matrixy i choreografie tam to mistrzostwo - dobre tempo, silne ciosy, różne style każdego z bohaterów - no cudo nie do przebicia
Bzdura totalna, nie ma tu nic do rzeczy czy to Amerykanie kręcili, scenariusz i w obu Raidach był też słaby. Tutaj zresztą jako całość trzyma to jakiś poziom. Wkurza mnie tylko to jak nieporadnych zrobili tych amerykańskich aktorów. Nie ufają Uko, ale omawiają przy nim plan. 2 razy mają tę kobietę przed sobą jak na widelcu i jej nie mogą zastrzelić. Dodatkowo Adkins nie zamordował kobiety policjantki, a ten kundel azjatycki rozwalił Mook bez ceregieli. Także kto tu jest zły?
Przez cały film kibicowałem Amerykańcom i ewidentnie ich celowo znerfiono, żeby azjaci mieli szansę. Azja mści się na Adkinsie za dwie części "Ninja". Najpierw w "Wolf Warriorze" go mordowali, a teraz tutaj, a Adkins jest za dobrym czarnym charakterem, nawet jak jest zły, to i tak się mu kibicuje.