Krystyna (Irena Eichlerówna) jest adwokatem i szczęśliwą mężatką, bezgranicznie zakochaną w swoim mężu Januszu (Dobiesław Damięcki), architekcie. W sądzie, w którym pracuje, odbywa się proces młodej dziewczyny oskarżonej o zabicie własnego, nieślubnego dziecka. Poruszona losem biedaczki, uwiedzionej i porzuconej przez przygodnie
przedwojennych filmów o tematyce społecznej. zresztą niewiele ich było w owym czasie:) mimo wyraźnych niedoróbek narracyjnych, słabego tempa akcji i teatralnego sentymentalizmu wart obejrzenia ze względu na walory wizualne, wrażliwość reżysera i zaskakujący finał.
Jakkolwiek by ta historia nie była naiwna i łzawa, mnie kupiła. Co więcej, jestem bardzo zaskoczony poziomem polskiego kina przedwojennego, po które nie sięgam zbyt często. Juliusz Gardan miał w głowie piękny wachlarz pomysłów. Większość zrealizował co najmniej dobrze.
Cienie grają tutaj olbrzymią rolę, bo dzięki nim...